
Mecz rozgrywany na Arenie Lublin nie przyciągnął na trybuny zbyt wielu kibiców. Przyczyn tego stanu może być dość dużo, a wśród nich można zapewne wymienić rozpoznawalność przeciwnika ukraińskiej drużyny. Na trybunach zasiadło ledwie 2020 widzów, co może dziwić, bo przecież po boisku w barwach kijowskiej ekipy biegały gwiazdy europejskiej piłki jak Władysław Wanat czy Andrij Jarmolenko.

Warto jednak podkreślić, że chociaż trybuny świeciły pustkami, to atmosfera była dość gorąca. Na pewno po stronie nominalnych gospodarzy rzucał się w oczy brak zorganizowanego dopingu.
To sprawiało, że momentami grupa kilkudziesięciu kibiców z Cypru, była głośniejsza niż Ukraińcy zajmujący większość miejsc na Arenie Lublin. Warto też wspomnieć o miłym akcencie pojawiającym się na reklamowych bandach. Wyświetlano tam złączone flagi Ukrainy i Polski z napisem „FC Dynamo Kijów dziękuje Polsce i Miastu Lublin za gościnę”.
Kibice Dynama w pierwszych minutach mieli mało okazji do podrywania się ze swoich miejsc. Jeżeli ktoś przed meczem uważał, że kijowian na Arenie Lublin czeka spacerek, to szybko zmienił zdanie. Goście zaskoczyli Ukraińców wysokim pressingiem i często pojawiali się pod bramką Rusłana Neschereta.
23-letni golkiper już w 4 min musiał się wysilić przy obronie uderzenia Jaji. Kijowianie odpowiedzieli w 14 min, ale piłka po uderzeniu Volodymyra Brazhko poszybowała wysoko w trybuny. W pierwszej połowie jednak najlepszą okazję do zdobycia gola miał Władysław Dubinchak, który w 35 min wykorzystał kiks jednego z obrońców Pafos i pognał na bramkę Neofytosa Michaela w towarzystwie dwójki swoich kolegów. W decydującym momencie zachował się jednak bardzo egoistycznie i nie odegrał im piłki. 27-latek wybrał rozwiązanie siłowe i kropnął w spojenie słupka i poprzeczki.
Drugą połowę ponownie lepiej zaczął zespół z Cypru. Już po kilku minutach Jaja próbował zaskoczyć Ukraińców strzałem z przewrotki, który z trudem odbił Nescheret. Gospodarzom długo brakowało konkretów, tak jak chociażby Yarmolence, który w 56 min przebiegł przez pół boiska, ale w kluczowym momencie źle odegrał piłkę. Dynamo pierwszy celny strzał na bramkę Pafos oddało ... w 72 min, kiedy Michaela próbował pokonać Brazhko. Cypryjski golkiper poradził sobie jednak z tym uderzeniem bez większych problemów.
Z upływem czasu gospodarze starali się coraz bardziej przenosić ciężar gry na połowę rywala. Mistrz Cypru tylko na to czekał i co chwila wyprowadzał groźne kontrataki. Brylował w nich zwłaszcza najlepszy na boisku Joao Correira. Zawodnik z Republiki Zielonego Przylądka w 84 min kapitalnie obsłużył podaniem Andersona. Brazylijczyk minął jednego z obrońców Dynama i strzałem w długu róg dał Pafos zasłużone prowadzenie. Ten gol stawia cypryjską ekipę w bardzo korzystnej sytuacji przed zaplanowanym na 12 sierpnia rewanżem. Przypomnijmy, że wygrany z tej pary zmierzy się w decydującym boju o Ligę Mistrzów z lepszym z meczu Lech Poznań – Crevena Zvezda Belgrad. Przegrany zagra o fazę ligową Ligi Europy z lepszym z pary Hamrun Spartans – Maccabi Tel Aviv. W pierwszym spotkaniu rozegranym na Malce 2:1 wygrali Izraelczycy.
Dynamo Kijów – Pafos FC 0:1 (0:0)
Bramka: Anderson (84)
Dynamo: Nescheret – Tymchyk, Popov, Mykhavko, Dubinchak, Mykhailenko (65 Kabaiev), Brazhko, Shaparenko, Yarmolenko (65 Voloshyn), Pikhalonok (78 Buyalskyi), Vanat.
Pafos: Michael – Goldar, Sunjić, Luckassen, Pileas (87 Langa), Pepe, Tanković (66 Anderson), Dragomir (81 Sema), Correira, Orsić (81 Quina), Jaja (66 Bruno).
Żółte kartki: Mykhailenko - Sunjić. Sędziował: Scharer (Szwajcaria). Widzów: 2020. Rewanż odbędzie się 12 sierpnia w Kolossi.
